środa, 11 grudnia 2013

Rozdział 4 cz.1

Witam!
Wreszcie nowy szablon! Ładny? Mi się podoba :)
Przepraszam, że tak długo, no ale szkoła sama się nie załatwi, a mój tata zabrał mi komputer na baaardzo długi czas, potem go oddał a za sekundę znowu go zabrał. No cóż tak to jest jak ma się niewyparzoną mordkę :). Tymczasem zapraszam was na nowy rozdział! Rozdział jest podzielony na dwie części z powodów wiadomych :)
*           *           *           *
Harry spakował wszystkie rzeczy z gabinetu w ministerstwie. Szkoda mu było żegnać się z piękną Izabel. Dostał posadę jako auror, ale i tak chciał skończyć 7 rok nauki w Hogwarcie. Nadal trwała sprawa w sądzie o odzyskanie starego domu Syriusza Blacka. Jego ukochanego wuja, który pozostawił mu go w spadku. Harry oddał go Zakonowi Feniksa jako kwaterę główną, niestety Zakon Feniksa już z niego nie korzysta więc oddał go ministerstwu umawiając się, że w razie potrzeby mogą go odzyskać. Niestety ministerstwo nie dotrzymało obietnicy i Harry musiał ich pozwać. 
Gdy już był na peronie zobaczył Hermionę. Szybko złapał ją za ramie i zaciągnął do miejsca, w którym Ron ich nie znajdzie.
*           *           *            *
Hermiona rozejrzała się po peronie 9 i 3/4. Cieszyła się, że już niedługo znajdzie się w Hogwarcie.  Rozejrzała się za Harrym i Ron'em. Bała się, że Ronald naopowiadał głupot Harry'emu i, że się od niej odwróci. Zastanawiała się jak zareagował na jej list w którym wytłumaczyła mu co zrobił jej Ronald Weasley. 
Ktoś nagle złapał Hermionę za ramię i mocno pociągnął do jednego z zaułków na peronie. Gryfonka chciała krzyczeć, ale ktoś zasłonił jej usta ręką. Bała się, że to ten, który już ją odwiedził. Na szczęście był to Harry. Zrobiła zdziwioną i wściekłą minę na raz.
-Hej. Przepraszam za to, ale rozumiesz... Ron nie może wiedzieć, że rozmawiamy...-Powiedział
-Rozumiem. Czy to oznacza, że trzymasz jego stronę?- spytała cicho
- Nie Hermiono! Po prostu będę czasem go zagadywać, żeby dowiedzieć się więcej, bo jak mu teraz to wygarnę w twarz, to już w ogóle się zmieni nie do poznania.
-Czyli mi wierzysz.- Powiedziała z nutką radości w głosie.
-Oczywiście, że ci wierzę! Przecież się przyjaźnimy!- Powiedział głośno
-Dzięki, że mogę na ciebie liczyć.- Powiedziała spokojnie go przytulając.
*           *           *           *
Draco i Blaise stali już o 10.55 na peronie. Młody Malfoy przesadził z alkoholem co teraz skutkowało. Blaise rozglądał się za Gin, wczoraj nie było najlepiej. Ale wszyscy zastanawiali się co z Juliet. Gdzie jest, co robi, o co chodzi z Ron'em, czemu to zrobiła. To wszystko nie mieściło im się w głowach, im wszystkim. Ginny, Draco, Blaise, reszta nie wie o niczym.
-Stary, widziałeś gdzieś Wiewiórę?- Spytał już lekko zdenerwowany Blaise.
-Nie.- Powiedział szybko Draco.
-Co jest?
-''Co jest'' ?? Co jest!? Łeb mnie boli jak skurwysyn a ty się jeszcze pytasz co.- Krzyknął Malfoy. Lecz szybko zasyczał, bo powiedział to za głośno. Blaise zagwizdał.
-No no no, kto pije i pali ten nie ma robali. - powiedział świecąc ząbkami. Blondyn tylko spojrzał na niego pogardliwie. 

*            *          *           *
-Ginny! Ginny! Wstawaj! No już.
- Potem...- Odpowiedziała przedłużając samogłoski.
-Ginny! Ron już je śniadanie, a ty jeszcze nie wstałaś! - Żaliła się Mama Ginny
-Ciszej... Który dziś?
-1 WRZEŚNIA! -Krzyczała Pani Weasley już z kuchni, na co Ginny zareagowała gwałtownie, ale stanowczo. Już 3 minuty później była ubrana. Nie miała ochoty patrzeć jak jej obleśny brat zjada śniadanie, kiedy wiedziała co zrobił Juliet. Była pewna, że on ją do tego zmusił, ta słodka blondynka na pozór odważna i uwodzicielska, a tymczasem nieśmiała i skromna. Już chyba każdy słyszał o jej kompleksach na temat 'boczków'. Na myśl o Juliet przeglądającej się Juliet w lustrze która próbuje sobie je wyrwać Ginny się zaśmiała.
-Jak ja cie dorwę...- szepnęła. 
Gdy Ruda zeszła na dół, nie zdziwiła się ani trochę. Ron obżerał się swoimi tostami, a jej mama jak zwykle krzątała się po całym domu.
-Moje kochane dzieciaczki. Już tylko dwójka chodzi do Hogwartu. Pamiętam jak w jednym czasie aż 5 moich dzieciaczków szykowało się do wyjazdu 1 września.
-Mamo... Wiesz, że cie kochamy- Powiedziała szybko Ginny zauważając łzę na policzku jej kochanej mamy.
-Wiem... No! Już późno! Arturze, dzieci są już gotowe!- Krzyknęła na koniec.

*           *           *           *
Juliet obudziła się z bólem głowy. Była 11.30. Szkoda jej było, że nie może jechać ze znajomymi pociągiem jak normalny uczeń, tylko jej matka znowu musi zrobić wielką histerie, że zmienia szkołę. 'Pewnie znowu zrobię się czerwona jak burak' pomyślała, wyobrażając sobie siebie przed wszystkimi przepraszającą za spóźnienie.
-Kochaniutka, pośpiesz się, zaraz jedziemy- Powiedziała jej mama.
-Już idę
-Co na to twoi znajomi, że zmieniasz szkołę?-Spytała
-Nic, niewiedzą o tym.-Powiedziała spokojnie.
-Czemu im nic nie powiedziałaś? Chociaż to nie ważne... Ważne, że Dumbledore wie. Cieszysz się, że idziesz do Hogwartu, czy jednak wolałabyś zostać w Beauxbatons?
-Nie zadawaj mi pytań, na które znasz odpowiedź. Nie jesteś w pracy.
-Znowu zaczyna- szepnęła mama Blondynki
-To nie zmienia faktu, że masz mi odpowiedzieć- Ciągnęła.
-Znowu będziesz mi prawić wyrzuty?! - Krzyknęła dziewczyna- Ja wole Hogwart, ale wiem, że ty chcesz, żeby nikt o mnie nie wiedział i, żebym została we Francji. Ale ja już jestem pełnoletnia i NIC nie możesz z tym zrobić. - Wydusiła wreszcie z siebie Juliet
-Nie o to mi chodziło...-Matka próbowała się jakoś usprawiedliwić.
-Ja już wiem o co ci chodziło. Ale nie tym razem. Twoje podstępy już na mnie nie działają.
- Za godzinę się teleportujemy z ogródka, bądź gotowa- Powiedziała w progu. Juliet za nic w świecie nie chciała się rozczulić przed matką. W sumie to w ogóle nie chciała, ale nie wytrzymała. Łzy poleciały jej strumykiem. Nie było jej źle, że zmienia szkołę, wręcz się z tego cieszyła. Po prostu chciała mieć mamę jak każdy. Która przytuli, pocieszy. 
*         *         *           *
To już koniec na dziś, ale następna cz. powinna się pojawić w ciągu następnych dwóch dni. Jak to mówią; NOX!
~Nymeria

piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 3

Witam!
Kilka osób powiedziało mi, że piszę za krótkie rozdziały. Zgadzam się z tym i postaram się to poprawić. Miłego czytania!


*           *           *           *
1 września zbliżał się wielkimi krokami. Hermiona coraz mniej spała. Miała wory pod oczami i bardzo bladą cerę. Cały czas zaczytywała się w książkach. Ale nie takich jak zawsze, tylko tych o czarnej magii. Wcześniej brzydziła się lekturami tego rodzaju. Teraz jednak musi poznać je bliżej skoro znalazła się w takiej sytuacji. 
Obudziła się z zimnymi dreszczami i z bólem głowy. Poszła do łazienki się umyć, gdy zobaczyła sowę pod jej oknem. Poszła jej otworzyć. Sowa przyleciała z małym pudełeczkiem, do którego był przyklejony list. Herm wiedziała, że to od Rona. Obawiała się tego co było tam napisane. Nasypała sówce karmy i zaczęła otwierać kopertę. Zdziwiła się bo nie widziała tam pisma Ron'a. Było to pismo jej najlepszego przyjaciela a zarazem brata. Harry'ego. Jejku jak ona się za nim stęskniła. Lekko uśmiechnęła się na tę miłą niespodziankę. Wiedziała czemu pisał. Obiecywała mu, że będzie do niego pisać dwa razy w ciągu tygodnia, a pisała raz na miesiąc lub nawet rzadziej. To nie jej wina. Kiedy była w Norze, Ronald nie wiadomo czemu chował gdzieś wszystkie pergaminy i pióra w całym domu. Wtedy nie wiedziała, że Ron i Harry się pokłócili. Hermiona teraz domyśliła się, że pewnie nie chciał żeby, Herm i Harry ''spiskowali przeciwko niemu''. Ron często tak uważał. Hermionie trudno było wyobrazić sobie coś głupszego.
Zaczęła otwierać list. 

Droga Hermiono!
Co się z tobą dzieje? Czemu mi nie odpisujesz? Bardzo się martwię o Ciebie. Czekam na zwrotny list już bardzo długo, co jest?! Odpisz jak najszybciej.
Wiesz może co jest z Ron'em? Przeprosiłem go po naszej kłótni a on nadal się do mnie nie odzywa. Słyszałem, że nadal jesteście razem w norze, tylko zastanawiam się czemu kiedy przyjechałem wyjaśnić sobie wszystko z Ron'em to podobno zamknęłaś się w pokoju. Nie chciało mi się w to wierzyć więc spytałem twojego chłopaka czy mogę się chociaż z tobą przywitać a on się nie zgodził. Powiedz co się dzieje bo za pewne nie jesteś w Norze. 
Choćby nie wiem co 
Na zawsze Twój
Harry
Hermionie chciało się płakać. Najgorsze było to, że Ronald nic mu nie powiedział. Boziu jak ona się za nim stęskniła. Stwierdziła, że skoro Ron nie powiedział jej nic o zakazie rozmawiania z Harrym to wszystko mu wytłumaczy. Chyba to zrozumie przecież to jej n a j l e p r z y  p r z y j a c i e l. 
Drogi Harry

*           *           *           *

-Zaraz coś mnie strzeli- Powiedziała znudzona Ginny. 'O Boże, jak Blaise z nią wytrzymuje' pomyślał Draco.
 - Spokojnie, zaraz powinien tu być- Powiedział znudzony, gdy nagle Blaise wszedł z wielkim hukiem rzucając się na Ginny.
 - Ginny!!! Jeszcze tu jesteś, jak ja cie uwielbiam! Tak się ciesze, że wytrzymałaś z tą Tlenioną Fretką! Tak strasznie cie przepraszam- Draco skomentował to tylko krzywym ''Ej'' a, Zabini wręczył jej kwiaty.
 - Są dla ciebie. - Powiedział - Oh Zabini, nie powinieneś... Bardzo dziękuję- Po czym nieśmiało się uśmiechnęła. Blaise zadowolony ze swojego genialnego pomysłu przypomniał sobie co wyczyniał jej brat.
- Ruda, musimy pogadać -powiedział smutno
- Co? Dopiero co dajesz mi kwiaty i już chcesz ze mną zrywać? - powiedziała z udanym zawodem. On tylko parsknął i zaczął.
- Nie... Widziałem dziś twojego brata na ulicy. Był cały schlany i dobierał się...- tutaj zatrzymał się na chwilę i spojrzał głęboko w oczy Ginny. Zauważył tam ukrywany smutek. Podobny wyraz twarzy miała tamta dziewczyna. Obrzydzenie, smutek, ból.- Dobierał się do Juliet. - W tej jednej chwili twarz Ginny przeszła trzy metamorfozy, najpierw zdziwienie potem ból a na końcu wściekłość. Następnie błysnęły łzy w jej oczach. Blaise nigdy nie zapomni tej chwili. - Jak on mógł....- powiedziała szeptem po czym podbiegła do Blaise i zaczęła go bić piąstkami po klatce piersiowej. - JAK ON MÓGŁ !?!- krzyknęła tak głośno ja tylko potrafiła. Nie myślała trzeźwo. Wypłakiwała się w koszule Blaise'a trzymając za fraki.-Jak...- I jeszcze bardziej się popłakała. 

*           *           *          *
Draco słysząc słowa 'musimy pogadać' automatycznie wyszedł z pomieszczenia, w którym te słowa zostały wypowiedziane. Poszedł poszukać czegoś mocniejszego, jak np. mugolska wódka, bo wiedział, że nie wystarcza mu ich czarodziejska ognista. Zawsze gardził wszystkim co było mugolskie, ale pewnego dnia pomylił z Blaise'm kluby i przez przypadek weszli do klubu dla ludzi poza magicznych. To była niezapomniana noc. Albo raczej zapomniana, bo Draco nic nie pamiętał. Istnieją trzy rzeczy, które tak na prawdę różnią od siebie ognistą whiskey i wódkę. Po wódce mugole jak i czarodzieje po pewnych ilościach zaczynają zapominać na drugi dzień co się działo - to jest pierwsza rzecz - wóda jest tańsza od ognistej - to jest druga rzecz, którą Malfoy się raczej nie przejmował. I ostatnia - Wódka ZAWSZE jest lepsza od ognistej. Draco, Malfoy i Juliet zawsze ci to powiedzą.
                                                                                                          
*           *           *           *
Harry siedział w swoim gabinecie popijając ognistą. Cały czas myślał o tym incydencie z paparazzi. Przecież to nie mógł być On. Pamiętał jak rozmawiał z Dumbledore'm o tym co jest po śmierci i czy można po niej znów powrócić do życia. Dumbledore wytłumaczył mu, że to niemożliwe i, że żaden czarodziej władający czarną magią nie może pod żadnym pozorem wrócić do świata żywych.
-Dzień Dobry mam na imię Isabel, będę pana nową asystentką. - Powiedziała wysoka czarnowłosa kobieta z dużym wystającym spod czerwonej obcisłej bluzki biuście. Miała duże czerwone usta i długie pajęcze nogi. 
- Dzień Dobry. Harry Potter - Podał dłoń Isabel. Prychnął pod nosem bo był pewien, że to sprawka George'a.
-Coś nie tak Panie Potter? - Spytała z uprzejmością.
-Ależ nie. Oczywiście, że nie. Tylko, że ja nie potrzebuje, żadnych asystentów ani tym bardziej asystentek. To nie pani wina, tylko moja, a tak dokładnie mojego głupiego przyjaciela. No, ale cóż. Przykro mi, ale muszę panią zwolnić- Powiedział pewnie lekko się uśmiechając 
- Ha, śmieszne. - Odpowiedziała - Tutaj ma pan spisy wszystkich zebrań z wszystkimi dyrektorami departamentów. Ja będę przy swoim biurku. Jakby pan czegoś potrzebował wystarczy mnie zawołać. - Harry podziękował po czym zacząć się śmiać. 
-Isabel, tak? Chcesz wojnę George'e? To proszę bardzo .- Powiedział szeptem po wyjściu Czarnowłosej.

*           *           *           *
Hermiona szła bardzo szybko przemierzając ulice Pokątnej. Robiła wszystko, żeby nikt jej nie zobaczył. Nie byłoby ciekawie gdyby jakiś dzieciak z Hogwartu ją zobaczył w "Celion". Czyli w sklepie z 'wyzywającą' bielizną. Kiedyś obiecała sobie, że nigdy tu nie wejdzie z własnej woli. Otworzyła drzwi i ujrzała przed sobą stosy seksownych majteczek i staników. Podeszła do sprzedawczyni, która lekko zdziwiła się widząc tutaj najmądrzejszą osobę od czasów Roweny Ravenclaw i osobę kroczącą u boku samego Harry'ego Potter'a. 
-Dzień dobry poproszę jakąś ładną czerwoną bieliznę.- powiedziała nieśmiało 
- O jakim rozmiarze dokładnie mówimy?- Spytała blondynka. 
-A co pani myśli o tej? - Hermiona pokazała na najzwyklejszy gładki zestaw bielizny.
- Zależy na jaką okazję. - Powiedziała miło pani. Miona nie miała pojęcia co odpowiedzieć,więc powiedziała.
- Na żadną. Chyba każda kobieta powinna mieć co najmniej jeden ładny zestaw bielizny.- Wybrnęła. 
-Racja. A co pani myśli o tym? - Sprzedawczyni pokazała najsprośniejszy zestaw jaki widziała w życiu. Hermiona po chwili namysłu i rozglądania się powiedziała
- Nie dziękuję, ale tamta pani ma w ręku śliczny stanik, są jeszcze takie ?- Powiedziała pokazując na pewną kobietę.
-Owszem, wszystkie rozmiary. 
-A więc gdzie są przymierzalnie? - wydusiła niezadowolona.

 *           *           *            *
Juliet wracała spokojnie z kawiarenki. Zastanawiała się czy jej mama wreszcie będzie w domu czy może znów gdzieś pojechała. Raczej się nie łudziła. 
Przez całą drogę nie zobaczyła nikogo żywego pomimo tego, że była jakaś 15.00. Zaczynała się trochę niepokoić. Usłyszała dziwny dźwięk za sobą więc szybko się odwróciła i dokładnie w tej chwili ktoś pchnął ją na ścianę, złapał ją w biodrach i przysunął głowę do jej szyi i powiedział 
-Chyba zapomniałaś o mnie... Blondi- Powiedział namiętnie Ron po czym zaczął ją dotykać i całować po szyi.
-Zostaw...- Powiedziała cicho. Ronald nie przestał.
-Zostaw mnie.- powiedziała pewniej. Ron zaśmiał się i spojrzał jej głęboko w oczy.
- Nie. Mieliśmy umowę. - Juliet miała ochotę zwymiotować jak zaczął majstrować przy jej bluzce i zapięciu od stanika. Już nie mogła wytrzymać, jeszcze chwila i zwymiotuje. I wtedy zobaczyła. Zobaczyła wzrok Blaise'a przepełniony zdziwieniem i obrzydzeniem. Było jej wstyd. Gdy spojrzała jeszcze raz w jego stronę, już go nie było. Popłakała się, ale potem bardzo bardzo się zdenerwowała. 
- ZOSTAW MNIE!!! - Krzyknęła po czym uderzyła go z całej siły w twarz. Ron spojrzał na nią i złapał się za piekący policzek.
-Pożałujesz- Powiedział i poszedł w ciemny zaułek, aby się teleportować.

*           *           *          *
-Blaise jesteś pewien, że to ona?- Wypytywała Ginny. Nie mogła w to uwierzyć. Wiedziała, że Ron nieustannie zdradza Hermionę, ale nie mogła uwierzyć, że z Juliet. To jest jej przyjaciółka i dałaby sobie rękę odciąć, że nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. A jednak się myliła.
-Tak. Na początku myślałem, że to zwykła prostytutka. Ale potem jak przyjrzałem się jej twarzy to zauważyłem rysy naszej Juliet...- Powiedział smutny Zabini. W tej chwili do pokoju wszedł Draco
- Witam moi kochani, co tacy markotni? Hej! Mam zapasy mugolskiego alkoholu. To jak? Kto się skusi? Hmm ? Nie pożałujecie- Powiedział zadowolony Malfoy
-Draco, nie teraz. Przyszedłeś nie w porę.- Powiedział Blaise uciszając go dłonią. Ginny zauważając, że znowu chce powiedzieć coś głupiego szybko powiedziała
-Ron całował i rozbierał Juliet na ulicy. 
-To jak z tą wódk... Co robił?! - spytał - Juliet? i Ron? Czy ja się przesłyszałem? 
- Nie Malfoy, niestety się nie przesłyszałeś- Powiedziała sucho Ruda

*           *           *          *
Juliet szybko uciekła z miejsca zdarzenia. Miała nadzieje, że ten głupi Weasley o niej zapomniał. 'Biedna Hermiona' pomyślała. Gdyby mogła to od razu by jej powiedziała co jej ''chłopak'' wyrabia. Jak ona go nienawidzi. Gdy weszła do domu szybo wpadła do łazienki oglądając swoje ciało. Zauważając malinkę na szyi jaką jej zrobił zwymiotowała. Gdy tylko patrzyła w lustro widziała twarz Ronalda Weasley'a. Kogoś kogo nienawidzi z całego serca. Może nawet bardziej niż ojca. Szybko wybiła sobie tę myśl z głowy i weszła do wanny.
*           *           *           *
- Przecież Juliet nienawidzi wszystkich facetów! - Powiedział Draco.
- To nie możliwe, na pewno się przewidziałeś Blaise. Znasz ją. Wiesz, że ona się czerwieni jak tylko jakiś chłopak na nią spojrzy! Człowieku! Ja ją znam od urodzenia i ona nawet teraz się czerwieni jak ze mną rozmawia! I ty myślisz, że uwierzę, że lizała się z Weasley'em na ulicy!? - Krzyknął wściekły Malfoy.
- Tak wiem ja też nie mogę w to uwierzyć! Ale jestem pewien, że to była ona.- Westchnął Blaise.
*           *           *           *

Zmęczona Hermiona padła na łóżko. 
-Co za dzień- Pomyślała przypominając sobie stosy staników i prześwitujących majtek w przymierzalni.
-Witaj- Powiedział ktoś za jej plecami. Hermiona szybko się odwróciła i zobaczyła Go.
Tego się nie spodziewała. Zobaczyła człowieka zabitego przez jej przyjaciół. Gdy chciała krzyknąć podbiegł do niej i zatkał jej usta ręką 
- Ani. Mi. Się. Waż. - Powiedział oschle. Hermiona cała trzęsła się ze strachu. Łzy zaczęły bezwładnie zlatywać z jej dużych czekoladowych oczu.
- Puszczę cię jak obiecasz, że nie krzykniesz. - Brązowowłosa kiwnęła głową na znak zgody.  On rozluźnił uścisk, ale cały czas miał różdżkę w gotowości. Herm chcąc niewidocznie pogrzebać w kieszeni i wyjąć swoją, zauważyła, że jej różdżkę posiada jej niechciany gość.
- Przecież ty nie żyjesz.- Odezwała się odważnie. On spojrzał na nią. Prosto w oczy i powiedział
-Ty też powinnaś. 



Mam nadzieję, że rozdział udany :) Każdy następny rozdział postaram się aby był coraz dłuższy :)
Pozdrawiam,
~Nymeria

poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 2

Cześć !! Przepraszam, że wcześniej nie wstawiłam rozdziału, ale wyjechałam i nie zdawałam sobie sprawy, że nie zdążę go napisać ! Przepraszam jeszcze raz i zapraszam :)
~ Nymeria
*           *           *           *


-N..Nie ma Blaise’a ?- Zapytała zdziwiona Ginny w progu.
- Nie wiem czy cie nauczono, ale na przywitanie mówi się ‘’Dzień dobry’’....- Powiedział poddenerwowany Blondyn
- Oh, daruj sobie Malfoy. Gdzie jest Blaise? – Draco spojrzał na nią zirytowany, czy ona nie ma żadnej kultury?!
- Sam chciałbym wiedzieć. A co cię do nas sprowadza? - Spytał. Dało się zauważyć zadowolone ogniki w jego oczach, ale twarz pozostała nieodgadniona.
- Tak w odwiedziny. Kiedyś Blaise powiedział, że czasem mogę u niego zawitać - Skłamała gładko. Słowo 'niego' wyjątkowo zaakcentowała. Zastanawiało ją co tu robi Malfoy.
- Nie kłam Weasley, wiem, że ty i Zabini...- W tym momencie uniósł dwie brwi do góry. Powtórzył ten gest trzy razy po czym kontynuował- Często bywam u Zabinich.- Draco widząc, że Ruda chce wejść do domu szybko powiedział. - No trudno .... To do zobaczenia Piegowata. - W zamiarze zamknięcia drzwi przeszkodziła mu Ginny i powiedziała - Ooo nie Malfoy, tak to się nie bawimy, nie po to tu przyszłam.- Po czym dosłownie wprosiła się do cudzego domu.
*           *           *          *
Nie mogła w to uwierzyć. Nigdy nie sądziła, że Ron okaże się takim tyranem. Bała się i to bardzo. O co mu chodziło z tą bielizną. Czy on chce... Nie to nie możliwe. Aż taki zły nie jest.
Hermiona albo płakała albo próbowała znaleźć jakiś haczyk. Na pewno jest jakieś wyjście. Musi być. O co mu chodziło z tym '' Na ZAWSZE[...]'' ?   
'ZAWSZE' ma oznaczać 'zawsze' tak do końca jej życia? I znowu się popłakała. 
No tak ... Dowiedział się o Blaise'ie, ale powinien w takim razie wiedzieć, że to nie tak miało być. Więc czemu? Na ten moment będę musiała robić to co mi każe.
Tej nocy znów śniły jej się koszmary, tym razem o pewnym Rudzielcu.
*           *           *           *
Gdy kładła się spać czuła, że dzieje się coś niedobrego. Zastanawiała się co w tym momencie robiła jej rodzina. Pewnie już nikt o niej nie pamięta... Czasem, gdy wraca do jej ukochanego miejsca widzi jak jej synek o nie myśli. To są chyba jej ulubione chwile. Dawno tam nie była. Wzięła różdżkę do ręki i zasnęła. Znów tam jest. Cóż za cudne uczucie.
*           *          *          *
Zapomniawszy, że umówił się z Rudą, biegł ile sił w nogach.
-Jaki ja jestem głupi! - Karcił się w myślach Blaise, zastanawiając się jak można zapomnieć o spotkaniu skoro miał w ręku kwiaty dla osoby, z którą miał się właśnie spotkać. Gdy był już blisko, kątem oka zauważył coś w co nie mógł uwierzyć i każdy by go wyśmiał gdyby komuś to opowiedział. Zobaczył Rude włosy Weasley'a ,które dotykają czyjegoś ciała. Na pewno nie ciała Hermiony. Ciała odrażającej blondynki, która tylko czeka na naiwniaków, którzy jej zapłacą. Zabini nie mógł się nadziwić. Gdy spojrzał na zegarek o mało się nie przewrócił. Ruda go zabije. 
*          *           *           *
- Zaraz nie wytrzymam- szepnął Potter na widok następnych paparazzi przepychających się w jego stronę w Ministerstwie  - Harry !! Tu ! Tu - Ej Potter uśmiech !!! -  SĄDZISZ ŻE ŚMIERCIOŻERCY POWRÓCĄ ?! JEŻELI TAK TO CO ZAMIERZASZ ZROBIĆ ?!  - Nie wytrzymam zaraz nie wytrzymam...  EJ TUTAJ !!! - Uśmiechnij się !!! tak tutaj ! - I nagle zobaczył go. Nie to nie możliwe. Widział jak umiera.- Harry odezwij się !!! - Chciał spojrzeć tam jeszcze raz, ale reflektor od aparatu go oślepił. Spróbował i jeszcze raz i nie mylił się. Stał tam śmiejący się z niego. Z Harrego Pottera. 

Jakoś nie miałam weny do tego rozdziału. Nie jestem z niego zadowolona. Mam nadzieje, że macie inne zdanie. :) Postaram napisać rozdział jak najszybciej ! 
~Nymeria

czwartek, 17 października 2013

Rozdział 1

Hej, 
Jak tam u Was :) ? Już niedługo powinnam dodać nowy szablon nad którym pracuję :))) Ale teraz zapraszam na nowy rozdział!
 ~Nymeria 

1

Smoku, co się stało? - Spytał ironicznie Blaise - Nawet mnie nie denerwuj idioto!- Krzyknął Malfoy, na co Blaise odpowiedział szybko- Ja mam się nie denerwować!? To ty cały czas gadasz o tym, że musisz znaleźć sobie żonę, bo zaraz ostatni rok w Hogwarcie bla bla bla... Myślisz, że to nie denerwujące kiedy wymieniasz po kolei Ślizgonki i mówisz, że wszystkie są brzydkie? - spojrzał na niego z wyrzutem i kontynuował- Weź się w garść Draco! - Malfoy spojrzał na niego pełny furii- Dlatego wrzuciłeś mnie do basenu?! - Co złego jest w wodzie?! - Spytał Blaise z uśmiechem, na co Malfoy miał ochotę zabić - TO, ŻE WODA BYŁA WYMIENIANA I MA 10 STOPNI !!!!!
*           *           *           *



Wróciłam!- Rodzice Hermiony zdziwili się słysząc głos córki w przed pokoju. - Jak to? Przecież miałaś zostać u Rona do końca wakacji - Spytała Pani Granger i w między czasie zawołała męża. - No tak jakoś wyszło, że jestem teraz- Uśmiechnęła się blado i kontynuowała- No, bo zostało tylko dwa tygodni wakacji, a muszę się jeszcze przygotować do ostatniego roku w Hogwarcie. - Mama Hermiony spojrzała na córkę z niepokojem - Pokłóciliście się? - Hermiona starała nie patrzeć w oczy matki, czego ona nie mogła zauważyć - Czemu na mnie nie patrzysz? Hermiono proszę powiedz co się stało!!! - Herm nie wytrzymała. Rozpłakała się. Jak małe dziecko. Skarciła się, że nie wytrzymała do wejścia do pokoju. - Dziecko drogie... Choć zaparzę ci herbaty a ty mi wszystko opowiesz- Na co Miona kiwnęła głową i poszła za mamą. 
*           *           *           *

Ron stał na balkonie popijając ognistą whisky. Myślał o dziewczynie, której tak nienawidził. W sumie to cieszył się, że jej już nie ma. Teraz musi tylko czekać i czekać. Uśmiechnął się do swojej whisky. Było mu w sumie trochę przykro, ale ma świetną zemstę. - Ron, czemu nie śpisz? - Spytała go Ginny. Rudy odwrócił się i przeszył ją wzrokiem - Wyglądasz jak prostytutka, idź się przebierz. - Po czym znów odwrócił się do balkonu - Durny Baranie, ty za to wyglądasz tak ohydnie, że nie przyjęli by Cię nawet na transwestytę... - Ruda powiedziała to z takim przekąsem, że nawet sam Ronald się skrzywił. Ginny kontynuowała - Po pierwsze, Jestem dorosła. Po drugie, nie twoja sprawa. Po trzecie, nie masz prawa decydować o moim życiu. Po czwarte.... - Dobra zrozumiałem !!! Gdzie wychodzisz ? - Gin spojrzała na brata z oburzeniem po czym po prostu wyszła z domu i trzasnęła drzwiami. - Durny zadufany w sobie dupek- szepnęła Ginny po czym teleportowała się ze znanym sobie dźwiękiem.   
*           *           *           *
Po długiej rozmowie z mamą, Hermiona poszła na górę się rozpakować. Gdy już skończyła zauważyła na dnie kufra znajduje się dziwne pudełeczko. Wzięła je do ręki aby je otworzyć, już miała to zrobić kiedy wyskoczył jej list zza pudełeczka i prawie ją uderzył. Na szczęście Hermiona zdążyła ominąć ciśnięty w nią pocisk. Domyślała się co może być w pudełeczku dla tego zadowolona rozwinęła list i zaczęła czytać. 
Droga Hermiono!

(Mam nadzieję, że nie otworzyłaś jeszcze pudełeczka i jeszcze tego nie rób) Bardzo Cię kocham i dla tego chcę Ci to wręczyć. Mam nadzieję, że czujesz do mnie to samo i będziesz chciała być moją żoną.
(Teraz otwórz pudełeczko) 

Hermiona płakała z radości i tak jak myślała, otworzyła pudełeczko i znalazł się tam skromny złoty pierścioneczek z małym brylantem. Założyła go na palec i zaczęła się mu przyglądać. Był skromny takie jakie właśnie lubiła.


Jeżeli się zgadzasz z tyłu listu znajduje się kilka formalności, które wystarczy podpisać. Po podpisaniu proszę Cię, odeślij je sową. 
Na zawsze Twój

Ron

Hermiona prawie pękała ze szczęścia. Zaczęła czytać umowę, która miała z 5 stron. Stwierdziła, że to są formalności i, że nie ma się czym martwić, więc wzięła pióro i podpisała imieniem i nazwiskiem. Przywiązała pergamin do nóżki sowy i wysłała do Ronalda Weasleya. Hermiona Weasley. - Jak pięknie to brzmi...- Rozmyślała tak jeszcze przez chwilę kiedy krzyknęła- Mamo!!!
*           *           *          *
Hermiona obudziła się rano i nie mogła uwierzyć, że nie śniły jej się koszmary. Wreszcie się od nich uwolniła. Nadal nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Poszła się umyć, ubrała się elegancko i zeszła na dół na śniadanie. Gdy wróciła do pokoju, zauważyła sowę, która próbowała się przedostać przez szybę do jej pokoju. Poszła szybko otworzyć okno i wpuścić swoją kochaną sówkę. Dała jej pić i jeść po czym zaczęła czytać.

Droga Hermiono!

Dowiedziałem się o Tobie i Blais'ie. Nie martw się, wiedziałem od samego początku. Jestem na Ciebie zły. Od chwili założenia pierścionka i podpisania umowy należysz do mnie. Głupia jesteś. Nie przeczytałaś jej. Chociaż tak myślałem. W umowie było napisane, że jesteś na każde moje zawołanie. Jeżeli nie spełnisz chociaż jednego mojego rozkazu będziesz umierała w większych męczarniach niż crutiatus. Radzę ci uważać.  To twoja kara. Pierścionek to czysta aluzja, żebyś się skusiła. Zdjęcie go nic Ci nie da. Kup sobie jakąś ładną bieliznę i spotkamy się w twoim osobistym dormitorium 1 września. Nie kombinuj nic bo pożałujesz.
Na ZAWSZE (nie) Twój 

Ron 




*           *           *           *

I jak kochani? Podobało się ? Mam nadzieję, że tak :) Mam prośbę czy każdy kto to przeczyta mógłby w komentarzu napisać cokolwiek? nawet kropkę. Chcę tylko wiedzieć ile osób to czyta, więc proszę zróbcie to dla mnie. Następny rozdział jak zwykle za tydzień :)
~Nymeria










czwartek, 10 października 2013

Prolog

Witam !
Przez wakacje troszkę zmienił się mój tok myślenia na temat tego bloga, otóż po pierwsze, to ja piszę go sama, po drugie zmieniłam wiele rzeczy w niebywałej historii, która jakimś cudem wypłynęła z mojego mózgu :) Już niedługo powinien zmienić się szablon na ciekawaszy :) Wszystkiego dowiecie się w trakcie opowiadania, zapraszam na Prolog !



Prolog

  Zmęczona Hermiona obudziła się cała w strachu i pocie.Wciąż przeżywała bitwę o Hogwart. Od 2 maja nic innego się jej nie śniło, niż leżące zakrwawione postacie umierające na rozkaz Voldemort'a. Podczas tych wakacji mieszkała w Norze.- Fred...- Szepnęła, rozkleiła się i bardzo tego żałowała. Za Fredem zaraz przypomniała sobie o Tonks, Lupinie, Lavender i wielu innych. -Hermiona...znowu płakałaś...- Powiedział Ron, nawet nie zauważyła, kiedy wszedł do jej pokoju - Przyniosłem śniadanie - Już trochę pewniejszym głosem. - Dziękuję - Uśmiechnęła się blado biorąc łapczywie tacę z jedzeniem. - Kochanie- Zaczął - Ja wiem, że to dla ciebie bardzo trudny okres jak i dla mnie, ale to przeszłość i musimy się z tym pogodzić. Ja... ja nie potrafię zrozumieć, że Freda nie ma, to ... to mi się po prostu nie mieści w głowie...- Herm starała się nie patrzeć na Rona, ale nie wytrzymała. Zauważyła, że po wzmiance o jego starszym bracie wzruszył się ale to mu nie przeszkadzało. - Przepraszam Hermiono, ale muszę cię poprosić abyś przeprowadziła się na resztę wakacji do Harrego i Ginny. George jest w dużej rozsypce i muszę mu teraz pomóc razem z rodziną. Przepraszam... - To bolało. Hermiona oczywiście to zrozumiała, ale nie chciała tego rozumieć. Nie chciała wyjeżdżać, chciała zostać z Ronem. - Dobrze...- Po czym wstała i poszła do łazienki. Nawet nie zdała sobie sprawy, że w tym samym czasie Rudzielec pakuje ją i chowa coś na samo dno kufra.

*           *           *           *
Cały przemoczony i zdenerwowany wszedł do domu i krzyknął ile sił w płucach -BLAISE!!!

piątek, 5 lipca 2013

Zapraszamy

Hej, ja i moja przyjaciółka mamy zamiar pisać bloga typu Dramione. Od dawna interesujemy się takimi blogami więc piszcie w komentarzach linki do swoich własnych ;)
A teraz kilka ważnych informacji potrzebnych do naszego opowiadania:
- Uczniowie wracają na 7 rok nauki w Hogwarcie
- Dumbledore i Snape żyją
- Hermiona odnalazła swoich rodziców w Australii

O reszcie dowiecie się w trakcie opowiadania ;)

Ten blog nie będzie taki jak każdy inny. Zamierzamy go pisać ciekawie i oryginalnie.
Prolog zostanie dodany po wakacjach. Mamy nadzieję, że poczekacie razem z nami i zabierzecie się do czytania. Zapraszamy <3


~Nymeria

Obserwatorzy